Jak sobie pościelisz – tak się wyśpisz, mówi stare polskie przysłowie. Sen ma ogromne znaczenie
dla człowieka – zwłaszcza w okresach wzmożonej aktywności fizycznej. Musi on w
odpowiedni sposób zregenerować przemęczony organizm. Należy dobrze się wyspać w górach, ale tez nie zawsze jest sposób, dlatego postanowiłam napisać słów kilka na temat moich
własnych pomysłów i metod na polepszenie snu, a także przedstawić Wam rzeczy z
jakich korzystałam w warunkach zbliżonych do zimowych - do wysokości 4000 m n.p.m.
Generalnie na wstępie muszę zaznaczyć, ze należę do tej
grupy osób, którym wiecznie jest zimno, więc staram się bezustannie polepszać
sobie warunki snu.
Najważniejsza jest podłogaJ O jakości naszego snu decyduje wiele warunków – jednym z
nich jest wygoda. W górach nie rzadko spotykamy się z koniecznością spania na
kamieniach, lub na śniegu. Opcja z kamieniami jest jedną z najniewygodniejszych
i nie rzadko pomimo usilnych starań ułożenia sobie podłogi – rankiem czujemy
każdy wystający kamień.
Dobrym rozwiązaniem jest niedoceniana dotąd przeze mnie
mata samopompująca. Pomimo, iż nie pompuje się ona do wielkości łóżka to ten
prawie centymetr, bądź więcej (zależy od maty) daje naprawdę wiele. Ja używam
maty Fjord Nansen – Kerjag. Ponadto cóż tu ukrywać jest ona genialnym
rozwiązaniem dla zmarzluchów ponieważ – izoluje od zimnego podłoża i bije od
niej ciepełkoJ Na śniegu śpiąc w
namiocie warto zainwestować w dodatkową folię NRC, którą rozkładamy w całym
namiocie (doskonała izolacja), na to karimaty – zwykłe – za grosze z polskich supermarketów
sportowych i mata samo pompująca. Spanko jak ta lala.
Mata samopompująca Fjord Nansen Kerjag |
Mata piankowa Quechua. |
Folia NRC |
Kolejna rzecz – śpiwór. Przyznam szczerze, że kupując ostatni
śpiwór spędziłam około dwóch miesięcy na szeroko zakrojonym reaserchu! Do
wyboru mamy mnóstwo śpiworów, począwszy od lekkiego puchu – do nieco cięższych
syntetyków. Przyznam szczerze, że pomimo wahań co do wagi wybrałam śpiwór syntetyczny.
Na mojej decyzji zaważyło kilka ważnych aspektów, mianowicie – strach przed
namoknięciem – co w przypadku śpiworka puchowego łączyłoby się z masakrą, poza
tym mój śpiworek po rozłożeniu ( Marmot Wave III) robi wrażenie ciepłej
puchowej kołderki. Śpiwór przetestowany w warunkach zimowych – w temperaturze
na zewnątrz namiotu sięgającej minus 20 stopni. Można oczywiście jeszcze
polepszyć warunki cieple wewnątrz śpiwora poprzez kilka trików. Ja oczywiście jako
zmarzluch dbając o ciepło stóp, a jednocześnie oszczędzając pieniążki wkładałam
stopy do swetra puchowego i dopiero do śpiworka. Niektórzy stosują jeszcze inną
metodę docieplenia – osobiście nie sprawdziłam – okrywają się wewnątrz śpiwora
folią NRC – ponoć znacznie zwiększa komfort cieplny – jedyny minus – szeleści przy
każdym ruchu. Kiedyś sprawdzę.
Spiwór Marmot Wave III.
|
Ostatnia ważną rzeczą jest to w czym śpimy. Nie ma co się przegrzewać i pocić, więc należy znaleźć najbardziej optymalne indywidualne rozwiązanie. Mogę się zatem wypowiedzieć jedynie na temat mojego subiektywnego doświadczenia. Przy plusowej temperaturze śpię w bluzce z krótkim rękawem Micro firmy SportActiv oraz kalesonach micro. Przy temperaturze ujemnej używałam zestawu Merino Super Soft. Ubrania dawały mi komfort przez całą noc. Sprawdzone zostały zarówno w warunkach letnich w polskich Górach jak również i w Alpach.
|
Kalesony Micro SportActiv |
Zestaw Merino Super Soft SportActiv |
Dobry sen i odpoczynek stanowią bez wątpienia ważny element wypraw górskich. Dlatego też warto wypracować sobie swoje sposoby na zapewnienie odpowiednich warunków oraz komfortu snu.
E. Sadowska