niedziela, 26 sierpnia 2012

Jak sobie pościelisz…..



Jak sobie pościelisz – tak się wyśpisz, mówi stare polskie przysłowie. Sen ma ogromne znaczenie dla człowieka – zwłaszcza w okresach wzmożonej aktywności fizycznej. Musi on w odpowiedni sposób zregenerować przemęczony organizm. Należy dobrze się wyspać w górach, ale tez nie zawsze jest sposób, dlatego postanowiłam napisać słów kilka na temat moich własnych pomysłów i metod na polepszenie snu, a także przedstawić Wam rzeczy z jakich korzystałam w warunkach zbliżonych do zimowych - do wysokości 4000 m n.p.m.
Generalnie na wstępie muszę zaznaczyć, ze należę do tej grupy osób, którym wiecznie jest zimno, więc staram się bezustannie polepszać sobie warunki snu.
Najważniejsza jest podłogaJ O jakości naszego snu decyduje wiele warunków – jednym z nich jest wygoda. W górach nie rzadko spotykamy się z koniecznością spania na kamieniach, lub na śniegu. Opcja z kamieniami jest jedną z najniewygodniejszych i nie rzadko pomimo usilnych starań ułożenia sobie podłogi – rankiem czujemy każdy wystający kamień.
Dobrym rozwiązaniem jest niedoceniana dotąd przeze mnie mata samopompująca. Pomimo, iż nie pompuje się ona do wielkości łóżka to ten prawie centymetr, bądź więcej (zależy od maty) daje naprawdę wiele. Ja używam maty Fjord Nansen – Kerjag. Ponadto cóż tu ukrywać jest ona genialnym rozwiązaniem dla zmarzluchów ponieważ – izoluje od zimnego podłoża i bije od niej ciepełkoJ Na śniegu śpiąc w namiocie warto zainwestować w dodatkową folię NRC, którą rozkładamy w całym namiocie (doskonała izolacja), na to karimaty – zwykłe – za grosze z polskich supermarketów sportowych i mata samo pompująca. Spanko jak ta lala.

Mata samopompująca Fjord Nansen Kerjag

Mata piankowa Quechua.
Folia NRC



Kolejna rzecz – śpiwór. Przyznam szczerze, że kupując ostatni śpiwór spędziłam około dwóch miesięcy na szeroko zakrojonym reaserchu! Do wyboru mamy mnóstwo śpiworów, począwszy od lekkiego puchu – do nieco cięższych syntetyków. Przyznam szczerze, że pomimo wahań co do wagi wybrałam śpiwór syntetyczny. Na mojej decyzji zaważyło kilka ważnych aspektów, mianowicie – strach przed namoknięciem – co w przypadku śpiworka puchowego łączyłoby się z masakrą, poza tym mój śpiworek po rozłożeniu ( Marmot Wave III) robi wrażenie ciepłej puchowej kołderki. Śpiwór przetestowany w warunkach zimowych – w temperaturze na zewnątrz namiotu sięgającej minus 20 stopni. Można oczywiście jeszcze polepszyć warunki cieple wewnątrz śpiwora poprzez kilka trików. Ja oczywiście jako zmarzluch dbając o ciepło stóp, a jednocześnie oszczędzając pieniążki wkładałam stopy do swetra puchowego i dopiero do śpiworka. Niektórzy stosują jeszcze inną metodę docieplenia – osobiście nie sprawdziłam – okrywają się wewnątrz śpiwora folią NRC – ponoć znacznie zwiększa komfort cieplny – jedyny minus – szeleści przy każdym ruchu. Kiedyś sprawdzę. 

Spiwór Marmot Wave III.

Ostatnia ważną rzeczą jest to w czym śpimy. Nie ma co się przegrzewać i pocić, więc należy znaleźć najbardziej optymalne indywidualne rozwiązanie. Mogę się zatem wypowiedzieć jedynie na temat mojego subiektywnego doświadczenia. Przy plusowej temperaturze śpię w bluzce z krótkim rękawem Micro firmy SportActiv oraz kalesonach micro. Przy temperaturze ujemnej używałam zestawu Merino Super Soft. Ubrania dawały mi komfort przez całą noc. Sprawdzone zostały zarówno w warunkach letnich w polskich Górach jak również i w Alpach. 


Koszulka Micro SportActiv





Kalesony Micro SportActiv

Zestaw Merino Super Soft SportActiv

Dobry sen i odpoczynek stanowią bez wątpienia ważny element wypraw górskich. Dlatego też warto wypracować sobie swoje sposoby na zapewnienie odpowiednich warunków oraz komfortu snu.
E. Sadowska